 
„Gdybym mówiÅ‚ jÄ™zykami ludzi i aniołów, a nie byÅ‚oby we mnie miÅ‚oÅ›ci, staÅ‚bym siÄ™ podobny do miedzi brzÄ™czÄ…cej lub cymbaÅ‚u dźwiÄ™czÄ…cego. Gdybym posiadaÅ‚ także dar prorokowania i poznaÅ‚ wszystkie tajemnice i wszelkÄ… wiedzÄ™, a wiarÄ™ miaÅ‚bym takÄ…, że góry bym przenosiÅ‚, lecz nie miaÅ‚bym miÅ‚oÅ›ci, byÅ‚bym niczym. Gdybym też rozdaÅ‚ wszystko co posiadam i ciaÅ‚o wydaÅ‚ na spalenie, a nie miaÅ‚bym miÅ‚oÅ›ci, niczego bym nie zyskaÅ‚” (w. 1-3).
Nawet najbardziej heroiczny czyn nic nie znaczy bez miłości. Ona jest sensem dobra i ofiary. Ona jest miarą naszego człowieczeństwa i gwarantem udziału w życiu Boga. Przychodzimy do Jezusa Chrystusa ukrzyżowanego, aby doświadczyć Jego Miłości i nauczyć się, że nie ma większej miłości od tej, gdy ktoś oddaje swoje życie (por. J 15, 13). Jezus ukochał nas taką właśnie miłością.
Dnia 14 marca 2008r. odbyła się Droga Krzyżowa ulicami Niechłonina, w której licznie uczestniczyli parafianie.
 Stacja I Miłość jest prawdą
Uczeni w Prawie i faryzeusze wydali wyrok. Jezus stał się zbyt popularny i wpływowy; zagrażał ich pozycji społecznej. Nieraz demaskował ich obłudę i fałszywą moralność, w której skrupulatne wypełnianie przepisów Prawa nie wypływało z głębi serca kochającego Boga. Podburzony tłum wydał wyrok, bo ktoś powiedział, że należy zabić Nazarejczyka. A w tłumie nie trzeba przecież samemu podejmować decyzji, opowiadać się za prawdą. Zawsze zrobi to ktoś inny. W tłumie łatwiej jest krzyczeć, jak wszyscy, że niewinny jest winien, a zbrodniarz to anioł. Piłat wydał wyrok? Przecież umył ręce na znak, że nie ponosi odpowiedzialności za wyrok skazujący. Woda obmyła jednak tylko ręce. W duszy pozostało znamię decyzji o utrzymaniu posady za cenę śmierci Niewinnego. A Jezus stał pokorny, bo znał prawdę swojej miłości: nie zazdrościł wpływów, nie chwalił się dobrem które czynił, nie wynosił się swoją królewską godnością. Jezu niesłusznie skazany, naucz mnie, że miłość nawet wobec kłamliwych oskarżycieli nie zazdrości, nie przechwala się, nie jest zarozumiała (w. 4bcd).
 Stacja II Miłość wszystko okrywa milczeniem (w. 7a)
Jezus przyjmuje krzyż: zwykły, ciężki, szorstki, twardy... Jak miłość, która nie jest przelotna, na chwilę, tylko dla przyjemności; jak miłość w zdrowiu i chorobie, w dobrej i złej doli, aż do śmierci.
Jezus krzyż przyjmuje i mówi: „Tak kocham – wiernie i bez sprzeciwów, gdy boli!” On krzyża nie zrzuca na cudze ramiona, lecz w milczeniu bierze go na siebie. Chce mieć w nim swój peÅ‚ny udziaÅ‚. Bo nie ten kocha prawdziwie, kto jest krzykliwym widzem miÅ‚oÅ›ci, a w trudnej chwili może jÄ… „wyłączyć”. MiÅ‚ość krzyża siÄ™ nie boi, bo krzyż – to jej drugie imiÄ™. Jezu, z cichÄ… zgodÄ… krzyż przyjmujÄ…cy, rozpal w nas miÅ‚ość, która wszystko okrywa milczeniem.
 Stacja III Miłość wszystkiemu ufa (w. 7c)
Jezus podjÄ…Å‚ krzyż. RuszyÅ‚ drogÄ… ku Golgocie, lecz nie uszedÅ‚ daleko. UpadÅ‚. SchyliÅ‚ siÄ™ tak boleÅ›nie, aby podnieść z ziemi wszystkie miÅ‚oÅ›ci leżące na bruku: miÅ‚oÅ›ci porzucone, ostygÅ‚e; miÅ‚oÅ›ci chore i Å›lepe; miÅ‚oÅ›ci skrzywdzone i te krzywdzÄ…ce; miÅ‚oÅ›ci zniewalajÄ…ce i okrutne przez zazdrość... Jezus nie brzydzi siÄ™ żadnÄ… z nich – wszystkie przytula do krzyża i podnosi z ziemi. W każdej niedoskonaÅ‚ej miÅ‚oÅ›ci jest przecież jakaÅ› tÄ™sknota, aby byÅ‚a tÄ… jedynÄ…, prawdziwÄ…, do koÅ„ca. Jezus zbiera wszystkie te tÄ™sknoty, podnosi z szacunkiem jak okruchy chleba. Powstaje z krzyżem peÅ‚nym uÅ‚omnych ludzkich miÅ‚oÅ›ci, bo chce je obmyć i uzdrowić; chce je zanurzyć w źródle, które tryska z Jego serca. MiÅ‚ość na Golgocie zwycięży, a w niej zwycięży każdy okruch miÅ‚oÅ›ci, w którÄ… czÅ‚owiek wierzy. Jezu, Królu miÅ‚oÅ›ci, nawet w porażce chorÄ… mÄ… miÅ‚ość niosÄ™ do Ciebie, bo miÅ‚ość wszystkiemu ufa.
 Stacja IV Miłość wszystko przetrzyma (w. 7d)
Któż lepiej nauczy miłości niż matka? Jezus spełnia na krzyżowej drodze tę miłość, której Mistrzynią była Mu na ziemi Maryja. Stąd komunia serc, stąd miłość aż do krzyża, do krwi. Zjednoczenie Matki i Syna w cierpieniu opiera się na ogromnym szacunku. Maryja cierpi z Synem, chciałaby odjąć mu bólu, lecz szanuje prawo Syna do cierpienia. Godzi się z wolą Bożą, która przewidziała mękę i śmierć Jezusa dla zbawienia świata. Matka jest obecna przy cierpiącym Synu. W tej miłującej obecności dojrzewa owoc zbawienia. Trudno zgodzić się na cierpienie kogoś bliskiego. Robimy wszystko, aby oddalić od niego ból. I tak trzeba. Bywają jednak cierpienia, do których każdy ma prawo, bo bez nich nie dojrzeje, nie zrozumie, nie wzrośnie... Wtedy trzeba zgodzić się na nie i miłującą obecnością towarzyszyć cierpiącemu, aż dojrzeje w nim owoc zbawienia. Jezu, nie proszę byś mnie i moim bliskim ujął koniecznego cierpienia. Proszę o miłość, która wszystko przetrzyma.
 Stacja V Miłość jest szlachetna (w. 4a)
Szymon z Cyreny nie planował udziału w pochodzie skazańców. Trzeba było go aż zmusić, aby pomógł Jezusowi. Trudno się dziwić, bo któż chciałby pomagać zbrodniarzowi? Czy Szymon wiedział, że Jezus jest niewinny? Może bał się, że ludzkie języki na zawsze połączą go z tym Skazańcem...
Czy wolno pomagać złoczyńcy, świadczyć miłość krzywdzicielowi? A może ten, komu wahamy się pomóc, bo został okrzyknięty winowajcą, w rzeczywistości jest ofiarą, jak Jezus? Jakiego przymuszenia potrzeba, aby zdobyć się na dobro? Jezu, nie chcę rozsądzać kto winien, a kto nie. Abym nie bał się kochać odrzuconych, rozpal we mnie miłość, która jest szlachetna.
 Stacja VI Miłość nie szuka siebie (w. 5b)
Weronika ujrzała człowieka, który cierpi. Nie dbając o własne bezpieczeństwo, chustą odważnej miłości otarła twarz Jezusowi.
Miłość żyje, kiedy jest wyrażana, kiedy jest okazywana odważnie. Miłość zawsze prowadzi od siebie do drugiej osoby, zawsze jest darem z siebie. Nigdy nie przywłaszcza sobie prawa do kogoś. Odważna w okazywaniu miłość, maluje w sercu oblicze osoby kochanej, jak twarz Jezusa na chuście Weroniki. Bóg nosi w swoim sercu oblicze ludzkości, umiłował nas przecież odważnie: aż do krzyża swojego Syna, aż do Jego śmierci. Jezu, który nosisz w sercu moje oblicze, naucz mnie odwagi Weroniki; naucz mnie miłości, która nie szuka siebie.
 Stacja VII Miłość jest cierpliwa (w. 4a)
Jezus znowu upada, lecz także kolejny raz powstaje. Ile upadków, tyle podźwignięć z ziemi; ile porażek, tyle decyzji, aby iść dalej; ile zagubień, tyle powrotów. Skąd brać siły do takiego życia? Tylko miłość jest wystarczająco cierpliwa. Ona nie notuje ilości popełnionych błędów, ani nie określa limitu powrotów. Taką miłością kocha nas Bóg. Jezus powstający z kolejnego upadku uczy także cierpliwej miłości do siebie samego. Choć upadam, nie jestem przecież swoim upadkiem. Zawsze mogę powstać, zawrócić, iść dalej... Bóg daje mi łaskę, bym powstał; zawsze daje mi kolejną szansę. Dlaczego więc sam sobie miałbym odmawiać tej szansy?  Jezu wytrwały w powstawaniu, wlej we mnie wiarę w miłość Boga, który zawsze przygarnia powracających; pomóż mi tak kochać siebie samego, bym nigdy nie odbierał sobie prawa do powstania z kolejnego upadku. Przecież miłość jest cierpliwa.
 Stacja VIII Miłość nie cieszy się z niesprawiedliwości, lecz raduje się prawdą (w. 6)
Jezus spotkał na drodze krzyżowej kobiety, które płakały nad dokonującą się niesprawiedliwością. Współczuły Skazańcowi i Jezus z pewnością docenił ten odruch ludzkiej solidarności. Jednak samo współczucie nie jest jeszcze miłością. Nie ten kocha prawdziwie, kto tylko łzy wylewa. Miłość cierpi z powodu niesprawiedliwości, lecz jednocześnie prowadzi do prawdy, która wyzwala. Miłość szuka prawdziwego dobra, nie samej tylko pociechy. Jezus podczas swej męki okazuje płaczącym kobietom miłość, która jest prawdą. Mówi, że należy płakać nad ubóstwem własnego serca; wylewać łzy skruchy nad życiem, które nie dostrzega prawdy o sobie; współczuć nędzy, która wzrusza się losem biedaków, by uciec od poznania stanu własnej duszy. Jezu, kochający człowieka prawdziwie, daj memu sercu oczy patrzące z miłością, która nie cieszy się z niesprawiedliwości, lecz raduje się prawdą.
 Stacja IXMiłość nigdy nie ustaje (w. 8a)
Kolejny upadek Jezusa, kolejna bolesna porażka. Oto leży na ziemi zdruzgotany miÅ‚oÅ›ciÄ…, lecz nie zniechÄ™cony. Trudna jest miÅ‚ość wierna – chwila po chwili. Ciężka jest miÅ‚ość nieodwzajemniona. ZniechÄ™ca bardzo – miÅ‚ość samotna. Powala na ziemiÄ™ – miÅ‚ość zraniona. Jezus upadajÄ…c, nie ginie jednak pod krzyżem. MiÅ‚ość przywiodÅ‚a Go na drogÄ™ krzyżowÄ… i miÅ‚ość staje siÄ™ siłą, aby mógÅ‚ dojść na GolgotÄ™. Ta sama miÅ‚ość, która druzgocze, czyni Go mocnym, aby pójść dalej. Jezus powstaje wÅ‚aÅ›nie dlatego, że kocha. I idzie, by ukochać do koÅ„ca. Jezu, niech w zniechÄ™ceniach czerpiemy siłę z miÅ‚oÅ›ci, która nigdy nie ustaje.
 Stacja X Miłość nie postępuje nieprzyzwoicie (w. 5a)
Na szczycie Golgoty Jezus dopeÅ‚nia swojej ofiary. Å»oÅ‚nierze zdzierajÄ… z Niego szaty. NadszedÅ‚ czas, aby na oÅ‚tarzu miÅ‚oÅ›ci zÅ‚ożyć nawet ludzkÄ… godność i wyzbyć siÄ™ prawa do czci przynależnej każdemu. Jezus godzi siÄ™ na to, bo chce odkupić wszystkie grzechy i krzywdy Å›wiata. Bierze wiÄ™c na siebie każdy brak miÅ‚oÅ›ci i szacunku, każdÄ… podeptanÄ… godność. One wÅ‚aÅ›nie sÄ… haniebnÄ… nagoÅ›ciÄ… ludzkoÅ›ci. Zaradzić jej może jedynie miÅ‚ość – czysty dar z siebie. Jezus oddaje siebie do koÅ„ca, aby okryć tÄ™ nagość Å›wiata, bo „miÅ‚ość zakrywa wiele grzechów” (1P 4, 8). Jezu, ObroÅ„co naszego czÅ‚owieczeÅ„stwa, niech wszyscy ludzie uwierzÄ…, że miÅ‚ość nie postÄ™puje nieprzyzwoicie.
 Stacja XI Miłość nie wybucha gniewem (w. 5c)
Jezus pozwala przybić siÄ™ do krzyża. Nie dochodzi swoich praw, nie buntuje siÄ™, nie przeklina swoich krzywdzicieli. MiÅ‚ość pozwala siÄ™ ukrzyżować, bo wierzy w swoje ostateczne zwyciÄ™stwo. Cierpienie odbiera nam siÅ‚y, stajemy siÄ™ rozdrażnieni, Å‚atwo nas zdenerwować. Ból przybijanego do krzyża Jezusa, który nie paÅ‚a nienawiÅ›ciÄ… do oprawców, zmusza nas do postawienia sobie pytania: skÄ…d bierze siÅ‚y, by tak znosić cierpienie? Odpowiedź jest wciąż ta sama: bo kocha. MiÅ‚ość daje Mu siÅ‚y, aby bez buntu przyjąć cierpienie. MiÅ‚ość – także do tych, którzy Go krzyżujÄ…. W miÅ‚oÅ›ci nie ma pragnienia zemsty, odwetu. Jezu, pokorny w czasie krzyżowania, niechaj cierpiÄ…cy odnajdujÄ… siłę w miÅ‚oÅ›ci, która nie wybucha gniewem.
 Stacja XII Miłość wszystkiemu wierzy (w. 7b)
Jezus umiera na krzyżu. Zawieszony nad ziemiÄ… – jako wyklÄ™ty z ludzkiego rodu, jeszcze nie w niebie – bo Å›mierć zwleka. PomiÄ™dzy ziemiÄ… a niebem – samotny. Już wszystko dokonaÅ‚, aby przekonać Å›wiat o miÅ‚oÅ›ci Ojca. Wszystko już ofiarowaÅ‚: uniżenie Boga, gdy staÅ‚ siÄ™ CzÅ‚owiekiem, życie wypeÅ‚nione gÅ‚oszeniem dobrej nowiny, swoje CiaÅ‚o i Krew w Wieczerniku i podczas mÄ™ki, MatkÄ™ swojÄ…, teraz także wÅ‚asnego ducha zÅ‚ożonego w rÄ™ce Ojca dla życia każdego czÅ‚owieka. Jezus jest hojnym dawcÄ…, nie liczy siÄ™ z kosztami. Rozdaje swojÄ… miÅ‚ość bez żyrantów, bez porÄ™czeÅ„ majÄ…tkowych. Bóg kocha za darmo i wierzy w czÅ‚owieka, że przyjmie tÄ™ miÅ‚ość, że tÄ™ miÅ‚ość pokocha. Jezu umierajÄ…cy, pomóż mi przyjąć dar Twego zbawienia. Niech speÅ‚ni siÄ™ miÅ‚ość, która wszystkiemu wierzy.
 Stacja XIII Miłość nie liczy doznanych krzywd (w. 5d)
CiaÅ‚o Jezusa zdjÄ™to z krzyża i oddano Matce. Maryja, tulÄ…c martwego Syna dopeÅ‚nia „fiat” wypowiedziane kiedyÅ› w Nazarecie. „Niech mi siÄ™ stanie wedÅ‚ug twego sÅ‚owa” – SÅ‚użebnica PaÅ„ska w zwiastowaniu, SÅ‚użebnica PaÅ„ska wobec Å›mierci Syna. Zawsze zachowujÄ…ca w swym sercu Boże dzieÅ‚a: te radosne i te bolesne; zachowujÄ…ca w sercu, bez prowadzenia rachunku swoich zasÅ‚ug i boleÅ›ci; rozważajÄ…ca je w swoim sercu, bez pychy z powodu swojego wyniesienia i bez upominania siÄ™ o wynagrodzenie cierpienia. MiÅ‚ość nie prowadzi rachunkowoÅ›ci, zawsze jest dawaniem. Matko nad zwÅ‚okami Syna, niechaj bez zastrzeżeÅ„ przyjmÄ™ prawdÄ™, że miÅ‚ość nie liczy doznanych krzywd.
 Stacja XIV Miłość potrafi oczekiwać
Martwego Jezusa namaszczono niedokÅ‚adnie i pogrzebano w poÅ›piechu. Zatoczony kamieÅ„ zakoÅ„czyÅ‚ dÅ‚ugÄ… mÄ™kÄ™ i krótki pogrzeb. Taki koniec drogi Jezusa ujrzaÅ‚y ludzkie oczy. Ale oczy czÅ‚owieka nie widzÄ… dokÅ‚adnie, dostrzegajÄ… jedynie skrawek rzeczywistoÅ›ci, nie sÄ… w stanie uchwycić doskonaÅ‚oÅ›ci. Bóg w grobie – absurd, który byÅ‚ rzeczywistoÅ›ciÄ…. Bóg w grobie – absurd, który jest wykrzyknikiem: Uważaj, czÅ‚owieku! Nie wszystko rozumiesz, nie dostrzegasz wszystkiego! Å»ycie wielokrotnie stawia nas wobec takich wykrzykników: Å›mierć dziecka, cierpienie niewinnych... Tylko miÅ‚ość, która umie czekać, bÄ™dzie Å›wiadkiem zmartwychwstania. Tylko miÅ‚ość, która umie czekać, pozna prawdÄ™ o rzeczach niepojÄ™tych i wydarzeniach niezrozumiaÅ‚ych. Bóg w grobie – to jeszcze nie koniec. Jezu, Tajemnico skalnej pieczary, daj mi miÅ‚ość wiÄ™kszÄ… od niedowidzenia mej wiary. Bo „kiedy nadejdzie, to, co doskonaÅ‚e, zaniknie to co częściowe. Teraz widzimy jak w zwierciadle, niewyraźnie, potem bÄ™dziemy oglÄ…dać twarzÄ… w twarz. Teraz poznajÄ™ po części, potem poznam tak, jak sam zostaÅ‚em poznany” (w. 10.12).
Zakończenie
Panie Jezu, rozważanie Twojej mÄ™ki i Å›mierci jest zawsze szkołą miÅ‚oÅ›ci. Pomóż mi do niej dorastać; pomóż mi wierzyć i odczuć, że to z miÅ‚oÅ›ci do mnie oddaÅ‚eÅ› swoje życie; napeÅ‚nij mnie nadziejÄ…, że odwieczna miÅ‚ość Trójcy Å›w. stanie siÄ™ moim udziaÅ‚em w wiecznoÅ›ci. DziÄ™kujÄ™ Ci, Jezu, za TwojÄ… miÅ‚ość. ChcÄ™ miÅ‚oÅ›ciÄ… na niÄ… odpowiedzieć. „Teraz wiÄ™c trwajÄ… wiara, nadzieja i miÅ‚ość – te trzy. Z nich zaÅ› najwiÄ™ksza jest miÅ‚ość” (w. 13). A potem, w wiecznoÅ›ci, pozostanie już tylko MiÅ‚ość.
W rozważaniach wykorzystano Pieśń o miłości z 1 Kor 13 w tłum. o. Adama Sikory OFM  materiały zaczerpnięte ze strony http://isidorus.net/pl/modules.php?name=News&file=article&sid=199
|