 Wiersz dla dzieci o m?drcach
przybyli m?drcy plackiem padli z?o?yli dary odjechali wó? mia? pretensje: powinni zaraz wzi?? Jezusa ukry? ratowa? Go przed wrogiem przed panem diab?em i Herodem Kasprze Melchiorze Baltazarze wó? dyskutowa? tupa? szura? puknij si? w g?ow? rzek? osio?ek bo przecie? Matka Boska czuwa
Jan Twardowski |
SPRAWIEDLIWO??
Gdyby wszyscy mieli po cztery jab?ka gdyby wszyscy byli silni jak konie gdyby wszyscy byli jednakowo bezbronni w mi?o?ci gdyby ka?dy mia? to samo nikt nikomu nie by?by potrzebny
Dzi?kuj? Ci ?e sprawiedliwo?? twoja jest nierówno?ci? to co mam i to czego nie mam nawet to czego nie mam komu da? zawsze jest komu? potrzebne jest noc ?eby by? dzie? ciemno ?eby ?wieci?a gwiazda jest ostatnie spotkanie i roz??ka pierwsza modlimy si? bo inni si? nie modl? wierzymy bo inni nie wierz? umieramy za tych co nie chc? umiera? kochamy bo innym serce wych?ód?o list przybli?a bo inny oddala nierówni potrzebuj? siebie im naj?atwiej zrozumie? ?e ka?dy jest dla wszystkich i odczytywa? ca?o??
Noc? kl?kasz i znale?? chcesz Boga potem w oczach strach nosisz i ?zy- na dalekich, rozstajnych gdzie? drogach kto? si? zb??ka? i p?acze jak ty.
Pachnie ze wsi kwitn?cym ja?minem z?ote zbo?e w?ród pola si? ?ni- kto ci? zbudzi?, kim jeste?, gdzie p?yniesz w niesko?czono?? wieczorów i dni.
Nikt nie szuka ci? d?o?mi dobrymi, nikt nie mówi, czy dobrze, czy ?le, tylko ziemia z grobami starymi o twej ciszy s?ysza?a i wie.
|